Co
nowego w medycynie? Spójrzmy na siebie nieco inaczej.
Do tej pory medycyna postrzegała organizm
jak układ podobny do maszyny, na przykład zegara. Uważano, że składamy się z
podzespołów, narządów niezależnych od siebie ale ze sobą współpracujących.
Na takim wyobrażeniu organizmu
rozwinęły się specjalizacje
medyczne. Ma to swoje dobre i
złe strony.
Obecnie odchodzimy od tej idei na rzecz spojrzenia integracyjnego. Wynika to
z postępu wiedzy w dwudziestym wieku. Zaczynamy zupełnie inaczej rozumieć i
postrzegać funkcjonowanie organizmu.
Należy postrzegać nasz organizm
człowieka jak zintegrowany, spójny
system.
Jesteśmy spójnią sprzężeń
zwrotnych, wzajemnie powiązanych ze sobą reakcji całego organizmu.
Oznacza to, że reagujemy na każdy bodziec całym swoim „ciałem i duchem”.
Na podobieństwo dzwonu „drży” całość.
Na podobieństwo dzwonu „drży” całość.
Tyle tylko, że nie jesteśmy tak jednorodni
jak dzwon. Dlatego każdy układ, narząd czy tkanka reaguje inaczej, „po swojemu”
ale to ten sam proces obejmuje cały organizm jednocześnie. Choroba nigdy nie
dotyczy jednego narządu lub układu. Jest tylko najlepiej widoczna w pewnych
miejscach organizmu a w innych jej manifestacja jest subtelna i trudna do
zauważenia.
Idee te po raz pierwszy na
polskim gruncie pojawiły się w podręczniku fizjologii profesorów Traczyka i
Trzebskiego w 2007 roku. Są to doniosłe zmiany paradygmatów medycznych
obowiązujących w medycynie od czasów Kartezjusza czyli blisko czterystu lat.
Co
oznaczają te zmiany w myśleniu medycznym?
Oznacza to, że dotychczasowe strategie
rozwiązywania problemów medycznych musimy uzupełnić i wzbogacić. Powinniśmy
patrzeć na organizm przyjmując, że:
albo
jest cały zdrowy albo jest cały chory.
Zdrowy jest wtedy, gdy skutecznie
rozwiązuje swoje problemy, kompensuje skutki urazów fizycznych i psychicznych,
pokonuje drobnoustroje itp. Po każdej
takiej sytuacji staje się silniejszy, bardziej odporny i dojrzały emocjonalnie.
Natomiast chorobą należy nazwać
sytuację niewydolności organizmu – ostrej, bezpośrednio zagrażającej lub
przewlekłej, gdy organizm nie potrafi do końca przywrócić utraconej równowagi.W praktyce oznacza to nawracające i
przewlekające się dolegliwości.
Spojrzenie
integracyjne oznacza, że jeżeli organizm
jako zintegrowany system nie radzi sobie z rozwiązaniem jakiegoś problemu
lokalnie to oznacza to niewydolność całości.
Jeżeli po skaleczeniu nie możemy zagoić rany na przykład na palcu to nie jest to problem palca lecz całego organizmu! Pojawia się pytanie dlaczego organizm jako całość nie może doprowadzić do zagojenia rany.
Jeżeli po skaleczeniu nie możemy zagoić rany na przykład na palcu to nie jest to problem palca lecz całego organizmu! Pojawia się pytanie dlaczego organizm jako całość nie może doprowadzić do zagojenia rany.
Dotyczy to każdej „rany” w sensie
skutku urazu. Czy dotyczy skóry, jakiegoś narządu, układu,
ciała czy psychiki to i tak intuicyjnie czujemy, że powinna się zagoić.
Organizm powinien skompensować skutki urazu, wyciągnąć wnioski, wzmocnić się i
żyć dalej. Bez dolegliwości!
Jest to niezależne od rodzaju
urazu i wieku pacjenta. Oczywiście mogą
pozostać jakieś większe, lub mniejsze „blizny” ale dolegliwości powinny ustąpić
a organizm powinien dążyć do jak
najlepszego wyrugowania wszelkich pozostałości po urazie.
Kolejnym wnioskiem, który wynika
z integracyjnego spojrzenia na człowieka jest
jedność reakcji fizycznych i psychicznych.
Otóż poza spojrzeniem czysto
anatomicznym czy histologicznym nie ma granicy w funkcji pomiędzy układem
nerwowym, immunologicznym, hormonalnym, naczyniowym, pokarmowym, mięśniowym
itd. Itd.
Oznacza to między innymi, że
jeżeli widzimy reakcję mięśniową to zawsze
ma ona odzwierciedlenie w napięciu nerwowym.
Dla uproszczenia można powiedzieć, że schemat napięć mięśniowych odpowiada schematowi napięć mięśniowych. Dalej, oba schematy przekładają się na powstanie schematu napięć naczyniowych (ukrwienia tkanek) itd. itd.. Układy te i schematy ich napięć wzajemnie sobie odpowiadają ponieważ powiązane są sprzężeniami zwrotnymi.
Dla uproszczenia można powiedzieć, że schemat napięć mięśniowych odpowiada schematowi napięć mięśniowych. Dalej, oba schematy przekładają się na powstanie schematu napięć naczyniowych (ukrwienia tkanek) itd. itd.. Układy te i schematy ich napięć wzajemnie sobie odpowiadają ponieważ powiązane są sprzężeniami zwrotnymi.
Jest
to dramatycznie ważne dla uzupełnienia dotychczasowych schematów postępowania
leczniczego!
Rysy twarzy, postawa, ruchy ciała
są emanacją tak samo schematu napięć mięśniowych jak i nerwowych wzajemnie
powiązanych sprzężeniem zwrotnym.
Oznacza to, że niezależnie od
rodzaju obciążenia, czy będzie ono natury fizycznej czy emocjonalnej, reakcja
pojawi się w obu układach. Przełoży się ona również na schemat funkcjonowania
naczyń krwionośnych czyli na lepsze lub
gorsze ukrwienie różnych tkanek i narządów.
Każdy organizm stworzy swój
indywidualny obraz takiej sytuacji. Każdy z nas ma swoje własne, niepowtarzalne
schematy napięć zależnie od dziedzictwa genetycznego, doświadczeń, trybu życia,
przebytych urazów czy filozofii życiowej.
Dlatego, tak jak wszyscy jesteśmy
do siebie podobni ale różnimy się w szczegółach, tak chorujemy podobnie a
szczegółach każdy z nas reaguje inaczej.
Jakie
wynikają z tego wnioski dla terapii?
Przede
wszystkim, na etapie diagnozy, rozpoznania choroby, warto przyglądać się jak dokładnie reaguje w całej swojej konstytucji konkretny organizm, któremu chcemy pomóc. W
myśl nowych idei jego sytuacja jest jedyna i niepowtarzalna. Właśnie na bazie
tego indywidualnego opisu możemy lepiej zrozumieć co się z nim złego dzieje a to przekłada się na większe szanse, że temu
konkretnemu człowiekowi lepiej pomożemy.
Każde
podejście w oparciu o statystyki medyczne jest obarczone potencjalnie bardzo
dużym błędem przekładającym się na ryzyko niepowodzenia w leczeniu.
Medycyna już się trochę na te
nowe tory przestawiła na przykład w psychoterapii. Im dokładniej i w miarę
możliwości głębiej zrozumiemy emocjonalność danej osoby z uwzględnieniem jej indywidualnych i
niepowtarzalnych cech tym większa szansa na przyniesienie ulgi w cierpieniu.
W fizyczności często sprawa
wygląda zgoła inaczej. Często już po
kilku minutach stawiamy rozpoznanie medyczne, nazywamy chorobę i zalecamy
leczenie. Pół biedy, kiedy sobie radzimy lecz jeżeli schorzenie ma charakter
przewlekły i nawracający..? Podejście takie
ociera się o uproszczenie, które skutkuje nie rozwiązaniem problemu a
jedynie podtrzymaniem organizmu w jego funkcjach czy przyniesieniem ulgi. Oczywiście
jest to chwalebne ale, jeżeli można by postąpić lepiej.. Czemu by nie spróbować?!
To dotyczy diagnozy, W terapii
musimy szukać takich oddziaływań, które w konsekwencji doprowadzą do
wyregulowania funkcji organizmu we wszystkich sferach jego funkcjonowania.
Andrzej Święcicki
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz